O tym jak pracuje się na sukces, jak podejmować trudniejszą ścieżkę, kiedy wokół są łatwiejsze i mniej angażujące rozwiązania, jak nie poddać się przeciwnościom losu i poprowadzić swoją karierę właściwie, a nie na skróty, podczas konferencji IT Manager of Tomorrow mówił Karol Bielecki – piłkarz ręczny, wicemistrz świata z 2007, brązowy medalista MŚ 2009 i brązowy medalista z MŚ 2015 w Katarze.
Historia Karola Bieleckiego pokazuje, że w życiu dostajemy dokładnie to, na co sobie zapracowaliśmy, a los sprzyja tym, którzy potrafią zawalczyć o swoje życie i nie czekają biernie na lepszy czasy. To wystąpienie o tym, że najlepiej smakuje sukces, kiedy droga do niego była wyboista, a my mamy w swoich rękach niesamowitą moc sprawczą.
Od dziecka Karol chciał być piłkarzem nożnym i na tym skupiał swoją uwagę. Jego celem było bycie najlepszym z najlepszym i "wyrwanie się" z Sandomierza. Skupiony na futbolu Karol, spotkał jednak na swojej drodze trenera piłki ręcznej – Ryszarda Kiljańskiego, który zaproponował mu dołączenie do zespołu. Karol przystał na tę propozycję i już po miesiącu pojechał z nową drużyną na turniej Lajkonika. Zespół spisał się dobrze na zawodach i zdaniem Karola był to całkiem dobry turniej rownież dla Niego. w drodze powrotnej wspomniany trener podchodził do zawodników i gratulował im dobrego meczu. Pominął w tym jednak Karola, który jako młody, buńczuczny chłopak poczuł się urażony i postanowił, że w związku z tym nie będzie chodził na treningi do trenera Kiljańskiego. Aż do momentu wystawienia ocen na półrocze. Wtedy to trener, który był również nauczycielem wychowania fizycznego, wstawił Karolowi ocenę niedostateczną. Było to dość niedorzeczne, biorąc pod uwagę fakt, że Karol był bardzo wysportowanym chłopakiem, którzy uczęszczał na WF i miał bardzo dobre wyniki. Karol chcąc wyjaśnić sytuację zwrócił się do trenera z pytaniem z czego wynika taka ocena. W odpowiedzi uzyskał jedynie "Nie chcesz mnie słuchać, nie chcesz grać w piłkę ręczną, to za pół roku nie zdasz do następnej klasy i może czegoś się nauczysz". Za namową mamy, która zawsze była wielkim wsparciem, Karol wrócił na zajęcia piłki ręcznej.
"To korzystne otoczenie spowodowało, że poszedłem na zajęcia piłki ręcznej. Warto słuchać mądrych i życzliwych osób, które mamy wokół".
Po kilku miesiącach Karol został zaproszony na testy do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku. Tamtejsi specjaliści stwierdzili jednak, że jest za chudy i jeszcze nie ma odpowiedniego wzrostu. Karol wrócić przybity, ale wtedy kolejny raz wsparła go mama, która powiedziała "Synu, to tylko ich opinia, Ty rób ro co uważasz i udowodnij, że się mylili".
Karol kupił skakankę, na której wypisał hasła "jeszcze wam udowodnię", "jeszcze wam pokażę" i skakał na niej codziennie rano przed szkołą, pielęgnując w sobie zapał, determinację i wolę walki. W głowie miał dwie myśli, a właściwie dwa wilki, które karmił. Jeden z nich podpowiadał, że eksperci ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Gdańsku mieli rację. Natomiast ten drugi, którego Karol karmił częściej, mówił "dasz radę", "pokaż im, że jesteś najlepszy". W grudniu 1998, kiedy Karol miał 18 lat, zadzwonił telefon z Kielc. W słuchawce Karol usłyszał "nie wzięli Cię do Gdańska, ale my chcemy Cię w Kielcach. Jeżeli będziesz pracował, na pewno zrobisz karierę".
"Są ludzie, którzy całe życie grzeją ławkę i mówią, że nic im się nie udało. To dlatego, że nigdy nie pracowali na to, by odnieść sukces. Nigdy nie dali z siebie więcej niż oczekiwałoby życie".
Jako 18-latek Karol trafił do Kielc i mocno skupiał się na pracy, aby nikt więcej go nie skreślił, tak jak wydarzyło się to w Gdańsku. W 2021 roku przyszła nadzieja, że w tym co robi odniesie sukces. Drużyna z Kielc została Mistrzami Polski Juniorów, a Karol odegrał w tym sukcesie znaczącą rolę. Nie inaczej było w 2002 na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy, a potem na Młodzieżowych Mistrzostwach Świata w Brazylii, gdzie Karol został królem strzelców. Tym samym stał się celem wiodących klubów w Europie. Rok 2014 to transfer Karola do Magdeburga, gdzie tamtejsza drużyna kupiła go za 3 000 zł i parę piłek, a po 5 latach sprzedała za okrągły milion złotych. To tylko potwierdza sukces i osiągnięcia tego zawodnika. W 2007 roku biało czerwoni z Karolem na czele zdobyli drugie miejsce na Mistrzostwach Świata w Niemczech i tam jak żartował ze sceny Karol, "wszyscy dowiedzieliśmy czym jest piłka ręczna, kim jest Adam Wenta i Sławomir Szmal". Dalej były tylko kolejne sukcesy. Piąte miejsca na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie, brązowy medal na Mistrzostwach Świata w 2009 roku. W 2010 roku Karol ma 28 lat, jest chłopakiem, który wyjechał z Sandomierza i czuje, że lepiej być nie może.
W 2010 Karol wchodzi na boisko, aby rozegrać mecz Polska - Chorwacja. Jest 8. minuta meczu, kiedy to Chorwat podaje piłkę do swojego kolegi z drużyny, zahaczając przy okazji kciukiem o oko Karola. Tym samym przebija mu gałkę oczną. Karol upada na ziemię, a z jego oka wylewa się dziwnej konsystencji ciecz. Wtedy jeszcze nie wiedział, że jest to gałka oczna.
Dalsza część tej historii rozgrywa się w szpitalu, a właściwie w kilku klinikach okulistycznych od Lublina, po Stuttgart. Wszędzie tam nie dają Karolowi nadziei na powrót do gry. Jedynie lekarz klubowy ówczesnego zespołu Karola w lidzie niemieckiej stwierdził, że po odpowiednim zabezpieczeniu oka Karol będzie mógł wrócić na boisko. Trener postawił przed nim uczciwe warunki – jeśli będzie tak dobry jak dotychczas, możesz zostać w zespole. Jeśli nie, będzie musiał odejść. Była to uczciwa propozycja, ale początkowo wydawała się ona abstrakcją. Trudne było nalanie wody do szklanki, wejście do domu przez drzwi nie zahaczając ramieniem o futrynę, nie wspominając już o prowadzeniu samochodu. Karol podjął się jednak rehabilitacji. Pracował ciężko i szło mu coraz lepiej. Po półtora miesiąca rehabilitacji najpierw zagrał swój pierwszy sparing, a potem mecz. Czuł się jednak jak dziecko we mgle, uważał, że przeszkadza swoim sparing partnerom. Wtedy to zrobił podsumowanie, z którego wynikało, że nie może już grać w obronie. Jego pole widzenia to uniemożliwia. Może z kolei spróbować gry w ataku, która ma inna specyfikę i może wypracować konkretne schematy, sytuacje i podania.
31 sierpnia odbył się decydujący dla Karola mecz. Wiedział, że jeśli mu się nie powiedzie, odchodzi ze sportu. Tego dnia Karol rzuca najpierw jedną bramkę, potem drugą, a w sumie uzyskuje dla swojej drużyny 11 punktów. Zostaje MVP spotkania i po 2,5 miesiąca po utracie gałki ocznej rozgrywa bardzo dobry mecz.
"Wiem, że zrobiłem wtedy coś, co wydawało się niemożliwe. To dzięki temu, że przestałem się skupiać na tym czego nie mogę robić bez oka, a skoncentrowałem swoje myśli na swoich atutach: wzroście, silnym rzucie i totalnie uprościłem to co chcę zrobić na boisku".
Podejmowanie trudnej drugi, w trudnych momentach ma sens. Jeśli wybierzemy wyboista drogę, to na końcu czeka nas nagroda. "Nie jestem człowiekiem, który rozpamiętuję to co było i co los zabrał. Ale jestem człowiekiem, który sobie z tym losem poradził i zadecydował sam o tym jak jego kariera wygląda".